Tyle wiesz, co zjesz. To nie jakaś mądrość ludowa, ale coś, co trzeba przyswoić na równi z techniką biegania. Już wiesz, że odnowa to nie tylko odpoczynek od wysiłku i unikanie zadawnionych kontuzji, ale także zdrowe odżywianie.
Znalezienie właściwego połączenia płynów, węglowodanów, białka, soli i żelaza może zająć trochę czasu. Niestety, okazuje się, że znajomość prawideł zdrowego odżywiania jest wśród biegaczy znikoma.
Gdy już podjęliśmy decyzję, by dołączyć do grona biegaczy, to powinniśmy też wyeliminować złe nawyki żywieniowe. Nie można liczyć na osiąganie coraz lepszych „życiówek”, bazując tylko na kręceniu kilometrów. Fast foody, żywność ociekająca tłuszczem, przesolona, przesłodzona to, niestety, nadal pożywienie, któremu hołdują polscy biegacze. Organizatorzy wielu biegów nie ułatwiają zadania. Na zakończenie fundują tłuste parówki, ciężkostrawną grochówkę, chleb ze smalcem a do popicia piwo. Obrazek zupełnie jak z Oktoberfest. Wiele zawodów to reminiscencje z PRL-owskiej przeszłości piwnych biesiad, gdy kiełbaska była rarytasem serwowanym od święta, a zatem też po biegu.
Nowicjusze, którzy trafiają na takie imprezy utwierdzają się w przekonaniu, że taka żywność jest „sportowa” i powielają te nawyki w domu. Na szczęście nie brakuje biegów, gdzie posiłek regeneracyjny nie jest degeneracyjnym i coraz liczniejsze jest grono sportowców-amatorów, którzy chcą się zdrowo odżywiać.
Szlak w dużej mierze przecierają triathloniści, którzy na własnym żołądku przekonali się, że na fast foodach daleko nie zajadą. Panowie w sile wieku wydają pieniądze na ustawienie sylwetki na rowerze i ultra lekkie akcesoria, a wystarczyłoby odchudzić siebie, przynajmniej o kilka kilogramów. Nie tyje się od łykania powietrza …
Ultramaratończycy także mają świadomość zapotrzebowania na pełnowartościową energię. Prawidłowa dieta to nie tylko więcej energii, ale także lepsze samopoczucie na co dzień, brak kłopotów z nadmiarem kilogramów i szybsze bieganie, zapewniał mnie legendarny Scott Jurek, gdy rozmawialiśmy o bieganiu, a po kilkunastu minutach zorientowaliśmy się, że rozmawiamy o … jedzeniu. Inna legenda biegów ultra Rich Roll traktuje przepisy kulinarne na równi z treningowymi wskazówkami. W myśl porzekadła „Jak posmarujesz, tak pojedziesz”.
Żołądek mi się ściska, gdy patrzę także na zachowania biegaczy przed startem. Pożerają wielkimi kęsami banany, pochłaniają kanapki z szynką i serem, jajka na twardo … Przecieram oczy i nie wierzę. Coraz częściej też widzę „biegaczy” napychających płuca papieroskiem. To coraz częstszy widok. Pan z przypiętym numerem startowym wypala przed startem papierosa, trzymając swoją pociechę za rękę. Gdy delikatnie zwracam uwagę, że to nie ta bajka, rzuca się na mnie słowotokiem bynajmniej nie inspirowanym Mickiewiczem.
Rodzice, wśród których jest wiele biegaczek i biegaczy, zaopatrują swoje pociechy nadal w chipsy, bułki nafaszerowane słodkimi kremami, a potem dziwią się, że dzieciaki tracą koncentrację na lekcjach i przysypiają. Patrząc na radosną twórczość kulinarną rodaków, mam obawy czy nie czeka nas niż demograficzny w sporcie. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. I nie będzie to tylko nadmiar cholesterolu.
Już teraz limity na ukończenie klasycznych dystansów 10 km i półmaratonu rozciągają się trącając raczej o marszobieg, a z plakatów promujących te dystanse kiwają do nas biegacze ubrani w ekwipunek niczym na pokonanie górskiego ultramaratonu. Ciekawe, kiedy pojawią się na masową skalę na treningach i na zawodach przenośne lodówki dla biegaczy …
Przemek Walewski