Zastanówmy się czy to bieganie prowadzi do kontuzji, czy raczej nieodpowiednie przygotowanie do treningów, ich przebieg i brak odnowy biologicznej? Wielu biegaczy dąży na skróty do uzyskania wyniku lub zmierzania się z dystansem, do którego nie są przygotowani. Jesienią powinniśmy wyhamować z obciążeniami treningowymi oraz ograniczać już starty, a wielu jeszcze poluje na „życiówki” nie mając świadomości, że może wpaść w „dolinę” …Dochodzenie do formy po kontuzji odbywa się tak na poziomie ciała jak i umysłu.
„Każdy sportowiec, któremu przytrafi się kontuzja – czy jest to mistrz olimpijski czy weekendowy biegacz – doświadcza pięciu stopni smutku, na różnych poziomach”, zaznacza dr Martyna Nowak, psycholog olimpijski. Najpierw czujemy odrzucenia. Następnie możemy dociera do nas złość i zaczynamy szukać winnych takiej sytuacji, na przykład w osobie trenera albo osoby, z którą trenowaliśmy. Gdy biegacz nie potrafi radzić sobie z tym przymusowym stanem zawieszenia, staje się nieprzyjemny dla otoczenia, co nie wpływa wcale na polepszenie jego stanu zdrowia. Jednak wcale nie musi do takich stanów dochodzić.
Wielu biegaczy próbuje targować się z fizjoterapeutą albo trenerem, jeżeli chodzi o strategię powrotu do formy czy też leczenia kontuzji. „Biegacz na siłę próbuje wymóc na nich powrót do biegania”, dodaje dr hab. Sławomir Marszałek ze Szpitala Św. Wojciecha w Poznaniu.
Niektórzy specjaliści opracowali nawet specjalne protokoły (oświadczenia), które kontuzjowani biegacze muszą podpisać, zanim zacznie się faza tzw. targowania, zaznacza dr Martyna Nowak. Wyłączony z obiegu biegacz czuje swoistą lekkość bytu. Pewnie czeski pisarz Milan Kundera, gdyby dzisiaj pisał swoją słynną powieść bohaterem uczyniłby nie lekarza, a … biegacza.
Poczucie smutku, a w niektórych przypadkach nawet stan depresyjny, mogą spowodować zmiany w odżywianiu oraz zaburzyć sen. Niektórzy biegacze wycofują się z życia towarzyskiego, unikają znajomych, rodziny, a w skrajnych przypadkach wpadają w „dolinę” jak gdyby życie straciło swój cel i znaczenie. Zaczynają kompensować braki treningowe przez, nazwijmy rzecz po imieniu, objadanie się.
Z czasem jednak uziemiony przez kontuję sportowiec uczy się akceptować ten stan „zawieszenia” i wówczas w leczeniu pojawia się postęp. Niektórym smutek z jakiegoś powodu przechodzi po pięciu minutach, innym może zabrać to nawet kilka miesięcy, a nawet dłużej.Każdy biegacz musi w stosować zastępcze formy aktywności, nie wolno popadać w całkowity bezruch. Trening zastępczy zależy jednak od rodzaju kontuzji.
Jeżeli uraz nie jest poważny, to zachowując ostrożność, należy nadal ćwiczyć, np. pływać lub wykonywać ćwiczenia obciążające inne partie mięśni i szybciej wrócić do formy. Powinniśmy się skupić na najsłabszych punktach ciała. Jesień jest najlepszym okresem do odbudowy podstaw naszej formy. Sięgnijmy po dobrą lekturę. Może po Ernesta Hemingway’a, autora powieści o motywującym tytule „Słońce też wschodzi”…
Przemek Walewski
.