Przeciętny człowiek myśli, że biegaczem trzeba się urodzić. Jestem zdania, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Jedyne co może wyróżnia biegaczy, to wsłuchiwanie się w potrzeby swojego organizmu i psychiki oraz w potrzeby żywieniowe. Jedną z dziedzin, w której niczym się oni nie różnią od innych, jest przywiązywanie uwagi do zawartości tłuszczu w pokarmach. Wielu biega po to, by albo zgubić wagę, albo utrzymać ją w zdrowych granicach. Tacy biegacze – jak pokazują nasze badania – zwracają szczególną uwagę na to, co jedzą. Wiedzą, że nie samo bieganie wpływa na sylwetkę. Zdają sobie sprawę, że powinni stosować dietę niskotłuszczową, ale bogatą w węglowodany, które dostarczają siły do uprawiania sportu. Biegacze wierzą w cudowną żywność całkiem tak, jak wierzą w cudowne metody treningowe. Ciągle szukają specjalnych produktów lub metod, które sprawią, że będą szybsi i silniejsi. Nawet jeżeli zdają sobie sprawę , że jest to mało prawdopodobne, i tak mają nadzieję.
Pyłek pszczeli, algi, żeń-szeń. W swoim czasie wszystkie z nich reklamowano jako żywność ergogeniczną, to znaczy taką, która polepsza wyniki. A to tylko niewielki ułamek takich produktów. Aminokwasy. Chińskie zioła. Lista jest długa. Specjaliści od spraw żywienia sportowców nie wierzą jednak w ich siłę twierdząc, że anegdoty i dowody nawet najsławniejszych zawodników nie są uznawane naukowo.
Bez dowodów uzyskanych na podstawie surowych eksperymentów, specjaliści nie biorą poważnie pozytywnych opinii na temat cudownych produktów żywnościowych. Nie oznacza to jednak, że dietetycy sportowi nie wierzą w moc zdrowej żywności Najlepszym sposobem na znalezienie najlepszych dla siebie produktów jest wypróbowanie kilku z nich i sprawdzenie, które działają na nas najlepiej. Produkt, który dla jednego czyni cuda, niekoniecznie musi być tak cudowny dla każdego z nas. Każdy człowiek jest niepowtarzalny, może w indywidualny sposób reagować na poszczególne produkty żywnościowe.
Po jakichś 12 latach od chwili, gdy zacząłem biegać, usiadłem, aby spisać, jakie produkty działają na mnie najlepiej. Miałem właśnie zacząć kolejne poważne treningi i chciałam się upewnić, czy „pokrywam” swoje żywnościowe zapotrzebowanie.Zrobiłem to w bardzo prosty sposób. Spisałem na kartce produkty, które jadłam w owym czasie często, i obok nich postawiłem od jednego do trzech znaczków. Trzy oznaczały, że po zjedzeniu tego właśnie produktu czułam się pełna energii i silna. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po tym eksperymencie, jednak na rezultaty nie musiałem długo czekać. Ryż i banany. Brzmi to jak menu dla niemowląt, ale wówczas tylko przy tych dwóch produktach postawiłem trzy znaczki. Od tego czasu do tych dwóch produktów dodałem jedynie owsiankę, jako produkt poprawiający moje wyniki sportowe. Państwa produkty na pewno są inne niż moje, jednak nie przekonacie się o tym, dopóki nie sporządzicie własnej listy. Taki eksperyment jest niezwykle prosty, a przynosi efekty. Przynajmniej w moim przypadku tak było.
W lecie, które przypadało na przerwę pomiędzy pierwszym a drugim rokiem studiów, postanowiłam przejść na surową dietę wegetariańską typu laktowegeterianizm. Przyjaciołom powiedziałam, że robię to z przyczyn etycznych – jestem po prostu przeciwna zabijaniu zwierząt dla celów konsumpcyjnych. Po cichu miałam nadzieję, ze w ten sposób będę biegać szybciej. I tak też się stało. Były to jedne z moich najlepszych lat i prowadziły do osiągnięć w przyszłości. Wyglądało na to, że dieta wegetariańska świetnie mi służyła.
Czy naprawdę? Po prostu nie wiem. Moje wyniki mogły być wynikiem nowego sposobu odżywiania, ale mogły też wynikać z intensywniejszych treningów.
Zawsze zaczynam odpowiedź tą anegdotą i kończę stwierdzeniem, że nie sądzę, by powinno się przechodzić na wegetarianizm w celu polepszenia swej prędkości. Istnieje wiele innych wspanialszych argumentów niż tak trywialny, jak chęć polepszenia czasów. Bądźcie pewni, że wegetarianizm jest całkowicie zgodny z uprawianiem biegania. Decyzja o przejściu na wegetarianizm powinna być jednak sprawą indywidualną.