Do dziś pokutuje w Polsce mit o robieniu mistrzowskiej formy „na schabowym”. Wielu przytacza to jako argument przeciwko diecie wegetariańskiej. Bo jak można złamać życiówkę bez mięsa? Porozmawiałem od kuchni m.in. z legendą polskiego i światowego sprintu Mariana Woronina o „schaboszczak” i legendą ultramaratonu Scottem Jurkiem o marchewkach.
Młodszym czytelnikom przypomnę, że mistrz Woronin był swego czasu najszybszym białym sprinterem na 100 m. W jego rekordowym biegu w 1984 r. zegar wskazał dokładny pomiar 9,992. Zgodnie z przepisami IAAF dotyczącymi zaokrąglania czasu, oficjalnie uznany został czas 10,00 s. Do dzisiaj jest to rekord Polski!
Legenda sprintu wyznała mi, że choć trenował w klubach, gdzie miał dobre warunki pod każdym względem, to schabowy lądował na jego talerzu raz w tygodniu. Mimo mizerii kulinarnej w tamtych latach dbał o to, co je. Patrząc dzisiaj na ostentacyjne zachowanie niektórych sprinterek i sprinterów, którzy marzą o zawodach o chipsach, to jest to temat do przemyślenia dla młodzieży.
Czy warto być wegeterianinem? Czy przekłada się to na lepsze wyniki sportowe? Na pewno znacie ultrasów Richa Rolla i Scotta Jurka i nie powiedziecie o nich, że brakuje im mocy. Opowiadają wciąż o swojej „ukrytej sile”. W Polsce, gdzie mięso zawsze było obiektem pożądania, umiejscowienie jego na marginesie jest wciąż kulinarnym newsem. Na szczęście w latach „peerelu” dieta była, z kartkowej konieczności, bardziej zrównoważona.
Powszechne jest przekonanie, że dieta opierająca się na produktach pochodzenia roślinnego nie zaspokoi żywieniowych potrzeb wyczynowego sportowca. Wybitny kolarz Czesław Lang jest weganinem i żałuje, że nie miał tej wiedzy i możliwości wiele lat temu, gdy ścigał się w zawodowym peletonie.
Wspomniany Rich Roll został zaliczony do grona 25 najsprawniejszych mężczyzn na świecie. W przeddzień swoich 40-tych urodzin bał się spojrzeć w lustro, by nie zobaczyć grubasa z prawie 20-kilogramową nadwagą, problemami z alkoholem i nałogowcem pochłaniającym fastfoodową sieczkę. W końcu przeżył, na szczęście, wstrząs. To był zawał. Wtedy nastąpił przełom w jego życiu.
„Zdecydowałem się przejść – jak to się nazywa – weganizm, czyli dietę warzywną bazującą na roślinach nieprzetworzonych – wspomina Rich. – Chodziło nie tylko o rezygnację z produktów mięsnych, lecz także produktów przetworzonych. Wystarczyło sześć miesięcy eksperymentu, a ja straciłem ponad dwadzieścia kilogramów nadwagi, osiągając wagę 75 kg. Teraz nie miałem odwrotu, chciałem wypróbować, jak daleko sięgają granice wydolności mojego ciała.”
Rich Roll zawsze podkreśla, że to, co jego cechuje do dieta oparta na mocy roślin. Wydaje się, że mięso jest niezbędnym elementem budowania masy, siły i wytrzymałości, a sportowcy stosujący dietę wegetariańską są słabiej umięśnieni i osiągają gorsze wyniki w sporcie. Okazuje się,jednak, że przekonanie to absolutnie nie pokrywa się z prawdą. Żadne badania naukowe nie potwierdzają tych poglądów. Już w 1997 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne oraz kanadyjscy naukowcy potwierdzili, że dieta wegetariańska może w pełni pokryć zapotrzebowanie sportowców wyczynowych na wszystkie składniki pokarmowe.
Ikoną biegaczy wege jest najsłynniejszy amerykański ultramaratończyk Scott Jurek, siedmiokrotny zwycięzca legendarnego biegu Ultramaraton Western State na dystansie 100 mil oraz zwycięzca greckiego Spartathlonu. Jurek od prawie dwudziestu lat jest weganinem,m ale miał różne wzloty i upadki na swojej zielonej drodze. Opowiadał mi, jak do tej diety dochodził poprzez różne eksperymenty, odrzucając po kolei różne składniki pożywienia. Podczas naszego spotkania przy stole, opowiadał o swoich początkach przemiany:
„Kobietę, która przyczyniła się do tego, że przeszedłem na weganizm, spotkałem w kolejce do „maca” – śmieje się Scott. – Zamiast wędzonej kiełbasy zacząłem okładać kanapki szpinakiem i serem. W tym samym czasie znany byłem jako „mistrz grilla”, ponieważ opiekałem każde mięso, jakie nawinęło się mi pod rękę. Sądziłem, że potrzebuję białka i tylko z mięsa mogę je mieć Wtedy przyszło olśnienie – to jedzenie decyduje o nas. Przypomniałem sobie jak moja babcia Polka serwowała mi marchewkę ze swojego ogródka. Musiałem zrobić porządek z tym, co jem. Usunąć mięso, jak najbardziej się da i cukier. Eliminowałem stopniowo mięso ze swojej diety aż stałem się weganinem. Poczułem w sobie wybuch jakieś ukrytej siły. Zacząłem znowu wygrywać.”
Warto być wegetarianinem przynajmniej kilka razy w tygodniu. Na początek …
Do tematu odżywiania niebawem powrócimy
Przemek Walewski